Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata (J 6,47-51)
Bóg stworzył człowieka głodnym. Głód uświadamia nam nasze potrzeby. Ssanie w żołądku przypomina, że nasze ciała potrzebują chleba. A ponieważ nie samym chlebem żyje człowiek (5 Mojż 8,3), Bóg dał nam również innego rodzaju głód. Odwieczna tęsknota człowieka - wieczność, którą Bóg włożył w nasze serca (Kazn. 3,11), nie pozwala nam zapomnieć o tym, że potrzebujemy Boga. Ale tęsknota ludzkiego serca to nie tylko głód Boga. Sam Bóg powiada: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam (1 Mojż 2,18). Człowiek potrzebuje drugiego człowieka.
Głód nie został nam dany po to, żeby byśmy chodzili głodni. Bóg stworzył nas głodnymi, żeby nas nakarmić i nauczyć nas karmić siebie nawzajem. Każdemu rodzajowi głodu odpowiada pokarm, który go zaspokaja. „Pokarm jest dla brzucha, a brzuch jest dla pokarmów” (1 Kor 6,13). Fizyczny głód Bóg zaspokoił sprawiając, że „rośnie trawa dla bydła i rośliny na użytek człowieka, by dobywał chleb z ziemi” (Ps 104,14). Pokarmem dla duszy miała być obecność Boga, który przechadzał się po ogrodzie i rozmawiał z człowiekiem. Potrzebę drugiego człowieka Bóg zaspokoił dając Adamowi Ewę. W dalszej perspektywie miały się pojawić dzieci i wnuki.
Co ciekawe, to właśnie chleb, a nie na przykład owoc zerwany z drzewa stał się symbolem (synonimem) pokarmu jako takiego: Pan „daje chleb głodnym” (Ps 146,7). „Kto uprawia swoją rolę, ma dosyć chleba” (Prz 12,11). Dlaczego? Bo w przeciwieństwie do owoców rosnących na drzewach chleb jest, jak czytamy w modlitwie eucharystycznej z Nauki Dwunastu Apostołów (Didache) nie tylko „owocem ziemi”, ale też „owocem pracy rąk ludzkich”. To też ma swoje znaczenie. Bóg stworzył to, co dobre, czyli ziarno. Człowiek miał gromadzić ziarna „rozsiane po górach” (Didache), a potem przetwarzać je, brać w swoje ręce, błogosławić, łamać i rozdawać. Miało wystarczać zawsze i dla wszystkich. Boży świat miał zostać przemieniony tak, żeby przypominał bochen chleba, miał smakować jak świeży, chrupiący chleb.
Pewnego dnia nieprzyjaciel dodał do ciasta, z którego ulepiony jest ten świat, odrobinę złego kwasu. A odrobina kwasu potrafi zakwasić całe ciasto (1 Kor 5,6). Na świecie pojawił się grzech, który nasz Pan Jezus Chrystus porównywał do kwasu (Łk 12,1). Narzędziem grzechu stał się pokarm - zakazany „owoc ziemi”, który nie był „owocem pracy rąk ludzkich”. Człowiek postanowił zaspokoić swój głód bez pracy, bez wdzięczności i bez zgody Tego, który go hojnie obdarował. Człowiek stał się buntownikiem, niewdzięcznikiem i darmozjadem.
Świat zmienił smak. Głód przestał być jedynie przyjemnym sygnałem, że zbliża się czas kolacji. Pojawił się zły głód, który zabija ciało i duszę. Ludzie zaczęli umierać z głodu przy okazji wojen, suszy i innych klęsk, jak to miało miejsce za czasów Józefa w Egipcie. Ludzie głodni Bożej obecności nie znajdowali zaspokojenia. Zamiast Słowem Bożym - prawdziwym chlebem ludzkiej duszy - karmieni byli kłamstwem i iluzją. Zamiast prawdziwego Boga, który karmi swój lud, zaczęli czcić fałszywe bóstwa, które pożerają swoich wyznawców i domagają się ofiar z ludzi. Takie, które dają kamień zamiast chleba (Mt 7,9). Naśladując fałszywe bóstwa, ludzie zamiast karmić siebie nawzajem, zaczęli się nawzajem pożerać (Gal 5,5), „jakby chleb jedli” (Ps 14,4).
Człowiek musiał zdobywać chleb w pocie czoła (1 Mojż 3,19) i spożywać go w troskach (Ps 127,2). Łzy stały się jego codziennym chlebem (Ps 42,4). Na domiar złego człowiek utracił kontrolę nad swymi apetytami. Jak Ezaw, który zaspokoił doczesny głód chlebem i soczewicą, kosztem wiecznej chwały (1 Mojż 25,34), a potem nie był już w stanie zmienić swego położenia, „chociaż o to ze łzami zabiegał” (Hebr 12,17).
Ale Bóg nie pozostawił nas i świata, który stworzył. Cały czas zsyłał deszcz i sprawiał, że wyrastało zboże. Dawał „ziarno siewcy i chleb jedzącemu” (Iz 55,10). Chleb, który wzmacnia serce człowieka (Ps 104,15). Powoływał ludzi, którzy jak Abraham i Jetro witali chlebem każdego przechodnia (1 M 18,5; 2 m 2,20) i jak Józef ratowali całe narody w czasie, kiedy „głód był we wszystkich krajach, ale w całej ziemi egipskiej był chleb” (1 Mojż 41,54). Świat trwał, dzięki ludziom życzliwym, którzy udzielali „ze swojego chleba ubogiemu” (Prz 22,9). W najciemniejszych nawet czasach Bóg powoływał kapłanów, którzy jak Melchizedek składali w ofierze chleb (1 Mojż 4,18) i błogosławili światu. Posyłał swe Słowo („nie samym chlebem żyje człowiek”) i ludzi, którzy swoją miłością potrafili nakarmić głodne serca. Jego prorocy zapowiadali, że pewnego dnia Bóg najpierw ześle na ziemię głód słuchania Słowa Pana, a potem ten głód zaspokoi (Amos 8,11). Kiedy prowadził swój lud do Ziemi Obiecanej, dał im obietnicę: będziecie mieszkać bezpiecznie i jeść chleb do syta ( 3 M 26,5). Po drodze, na pustyni karmił ich manną (2 M 16,4) - chlebem anielskim (Ps 78,25). Nakazał, aby w Przybytku przed Jego obliczem składano chleby pokładne (2 M 25,30) - „chleby obecności”, które miały być znakiem nieustającej obecności Boga pośród Jego Ludu.
Niestety, wchodząc do nowej Ziemi Izraelici przynieśli ze sobą kwas grzechu. Kwas Egiptu. Ziemia Obiecana miała być zupełnie nowym miejscem, zupełnie nowego życia. Mieli „usunąć stary kwas” i stać się „nowym zaczynem” (1 Kor 5,7). Mieli żyć nie „w kwasie złości i przewrotności, lecz w przaśnikach szczerości i prawdy” (1 Kor 5,8). Tak się jednak nie stało. Z czasem kwas grzechu zwyciężył. Całe ciasto się zakwasiło. Sprawiedliwość musiała zejść do podziemia, a ukrywający się, wierni Bogu prorocy ukradkiem karmieni byli chlebem przez ostatnich sprawiedliwych (1 Król 18,4). Eliaszowi chleb przynosiły kruki (1 Król 17,6). Ziemia przestała rodzić chleb. Doszło do tego, że uboga wdowa Noemi musiała opuścić Dom Chleba (Betlejem) i szukać chleba na pustynnych polach Moabu (Rut 1,6). I kiedy już wydawało się, że ostatecznie zatriumfowały głód i kwas faryzeuszy, saduceuszy i Heroda (Mt 16,12; Mk 8,15), w mieście zwanym Dom Chleba (Betlejem) przyszedł na świat ten, który jest prawdziwym chlebem z nieba. On dodał dobrego kwasu do ciasta, z którego ulepiony został ten świat. On powiedział, że Królestwo Boże, które przyszło na świat wraz z Nim jest jak odrobina kwasu, który zakwasza całe ciasto (Mt 13,33) Od tej pory, dzień po dniu i rok po roku świat odzyskuje smak. Dobry kwas Królestwa Bożego pokonuje zły kwas grzechu. Prawdziwy Bóg, który karmi swój lud zwycięża krwiożercze bóstwa pogan.
Jezus, w przeciwieństwie do Adama i jego naśladowców, potrafił zapanować nad swoim głodem. Nie uległ pokusie zamiany kamieni w chleb, kiedy pościł czterdzieści dni na pustyni (Mt 4,11). W ten sposób przeszedł próby, jakim nie sprostali Adam (kuszony w Ogrodzie) i Izrael (kuszony na pustyni). Ale kiedy przyszedł na to czas, kilkoma bochenkami chleba nakarmił tysiące ludzi na pustkowiu. Wkrótce potem, komentując to wydarzenie powiedział: „Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata (J 6,48-51).
Słowa te wydają się niedorzeczne: „Jak On może nam dać /swoje/ ciało do spożycia?” (J 6,52) - pytali słuchacze. „Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło” (J 6,66). A jednak, właśnie TO Jezus powiedział: „Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”.
Warto zwrócić uwagę na kontekst w jakim padły te dziwne słowa. Po cudownym rozmnożeniu chleba, kiedy ludzie „spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.” (J 6,14-15). Żydzi rozpoznali w Jezusie proroka, którego przyjście zapowiadał Mojżesz (5 Mojż 18,18). Do tej zapowiedzi odnosi się Apostoł Piotr w swoim kazaniu: „Powiedział przecież Mojżesz: Proroka jak ja wzbudzi wam Pan, Bóg nasz, spośród braci waszych. Słuchajcie Go we wszystkim, co wam powie. A każdy, kto nie posłucha tego Proroka, zostanie usunięty z ludu (Dz 3,22-23). A zatem, rozpoznali w Chrystusie Nowego Mojżesza - Mesjasza.
Dlaczego? Ponieważ uczynił znak, który spodziewali się ujrzeć: Chleb na pustyni. Wszak rzucając wyzwanie Jezusowi mówili: ”Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba…”(J 6,30-31)
Manna to rzecz niezwykła. Pojawiła się i zniknęła w cudowny sposób (4 Mojż 11,9; Joz 5,12), miała cudowne właściwości: zebrana w nadmiarze ulegała zepsuciu, chyba że następnego dnia był szabat (2 Mojż 16,22). Miała smak „placka z miodem” (2 Mojż 16,31), była przedsmakiem Ziemi Obiecanej - krainy mlekiem i miodem płynącej (2 Mojż 3,8) Manna smakowała Obietnicą i Przyszłością. Była przechowywana w przybytku (wewnątrz Arki w miejscu najświętszym), będącym obrazem świątyni niebieskiej (2 Mojż 16,33).
Kiedy Żydzi rzucają Jezusowi to wyzwanie, Jezus odpowiada: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba (…) kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”,
Nie po raz pierwszy słyszymy w Piśmie Świętym o tym, że wystarczy „zjeść”, żeby „żyć na wieki”. W ten sam sposób Bóg opisuje właściwości owoców z drzewa życia (1 Mojż 3,22). Chleb, który przynosi Chrystus jest nową lepszą manną i owocem z drzewa życia. Dlatego też Jezus mówi: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6 53,-58).
O ten chleb modlimy się każdego dnia słowami Modlitwy Pańskiej. Greckie słowo tłumaczone zwykle jako „powszedni” („chleba naszego powszedniego ….”) jest stworzonym przez Ewangelistów, cudownie wieloznacznym neologizmem, który może oznaczać zarówno chleb „na dziś”, „potrzebny do życia”, jak i „przyszły”, a nawet „nadprzyrodzony” (Wulgata). Dzięki tej poetyckiej niejednoznaczności Modlitwa Pańska jest jednocześnie modlitwą o codzienny chleb i wołaniem o to, aby Bóg pozwolił nam już dziś zakosztować pokarmu przyszłego wieku, nowej manny i owocu z drzewa życia.
W jaki sposób możemy karmić się Ciałem Chrystusa, które jest prawdziwym chlebem z nieba, wydanym „za życie świata”? Przyjmując z wiarą Jego Słowo i spożywając Jego Ciało u Stołu Pańskiego. Mówiąc językiem Reformatorów, Chrystus przychodzi do nas w Słowie i w Sakramencie. Tam go znajdziemy. On jest - jak manna - „chlebem na drogę”, który smakuje Ziemią Obiecaną. Dzięki łamaniu chleba” rozpoznajemy Ciało Chrystusa w Kościele: „Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego? Ponieważ jest jeden chleb, my, ilu nas jest, stanowimy jedno ciało, wszyscy bowiem jesteśmy uczestnikami jednego chleba”. (1 Kor 10,17). To Kościół jest jedyną „piekarnią”, która oferuje Ten Jedyny Chleb.
Zbliżając się do tych „świętych i budzących grozę tajemnic” (Św. Jan Chryzostom) usuńmy „stary kwas”, i stańmy się „nowym zaczynem” „albowiem na naszą wielkanoc jako baranek został ofiarowany Chrystus. Obchodźmy więc święto nie w starym kwasie ani w kwasie złości i przewrotności, lecz w przaśnikach szczerości i prawdy (1 Kor 5,8).
Nakarmieni u Stołu Pańskiego każdego dnia dodawajmy dobry kwas do ciasta, z którego lepiony jest ten świat. Nie jedzmy za darmo chleba (2 Tes 3,8), rzucajmy chleb swój na płynące wody (Koh 11,1). Bądźmy „dobrzy jak chleb”.