O
małżeństwie napisano mnóstwo książek. Wśród kilku takich,
które warto przeczytać są „Pamiętniki Adama i Ewy” Marka
Twaina. Pozwólcie moi drodzy, że zaprezentuję krótki fragment, w
którym Ewa zastanawia się nad tym dlaczego właściwie kocha Adama:
Gdy
zadaję sobie pytanie, dlaczego go kocham, okazuje się, że nie
wiem, i tak naprawdę nie bardzo chcę wiedzieć. Przypuszczam więc,
że tego rodzaju miłość nie jest wytworem rozumowania i
statystyki (…) Kocham niektóre ptaki za ich śpiew; lecz Adama
nie kocham ze względu na jego śpiewanie; nie, nie dlatego. Im
więcej śpiewa, tym trudniej jest mi się do tego przyzwyczaić.
Mimo tego proszę go, by śpiewał, ponieważ pragnę polubić
wszystko to, co go interesuje (...)
Nie
kocham go również ze względu na bystrość jego umysłu; nie, nie
dlatego. To nie jego wina, że jego umysł jest, jaki jest, gdyż sam
go sobie nie stworzył. Adam jest taki, jakim stworzył go Bóg, i to
wystarcza. Krył się w tym mądry zamysł, tyle wiem na pewno. Z
czasem jego umysł się rozwinie, choć sądzę, że nie będzie to
gwałtowny proces. Jednakże nie ma pośpiechu. Taki, jaki jest
teraz,
jest wystarczająco dobry.
Nie
kocham go również ze względu na jego życzliwość i
wyrozumiałość, czy też delikatność. Nie, ma pod tym względem
braki, ale taki jak teraz, jest wystarczająco dobry, a robi postępy.
Nie
kocham go również ze względu na jego zaradność; nie, nie
dlatego. Sądzę, że ma ją w sobie,
i
nie wiem, dlaczego to przede mną ukrywa (...)
Dlaczegóż
zatem go kocham? Myślę, że po prostu dlatego, iż jest mężczyzną.
W głębi serca jest
dobry
i za to go kocham, ale mogłabym go kochać i bez tego (...)
Jest
silny i przystojny, i za to go kocham, podziwiam go i jestem z niego
dumna, ale mogłabym
go
kochać, gdyby taki nie był (...)
Tak,
sądzę, że kocham go po prostu dlatego, że jest mój i jest
mężczyzną. Przypuszczam, że nie ma innego powodu (...) tego
rodzaju miłość nie jest wytworem rozumowania i statystyki.
Zdaje
się, że Mark Twain trafił w samo sedno. Na tym właśnie polega
oblubieńcza miłość:
Kocham
go dlatego, że jest mój i jest mężczyzną.
Kocham
ją dlatego, że jest moja i jest kobietą.
Nie
ma innego powodu. Tego rodzaju miłość nie jest wytworem
rozumowania i statystyki. Nie podlega żadnej kalkulacji.
Tę samą myśl odnajdujemy w biblijnej Pieśni nad
pieśniami: Mój miły jest mój, a ja jestem jego (Pnp 2,16). i to
całkowicie wystarcza. Nie wymaga dodatkowego uzasadnienia.
Dlaczego mężczyzna kocha kobietę?
Nie dlatego, że nigdy dotąd nie spotkał innej,
bardziej atrakcyjnej. I nie tak długo, dopóki takiej nie spotka.
Kocha ją dlatego, że jest kobietą i należy do niego. Dlatego, że
spośród miliardów kobiet wybrał właśnie ją.
Apostoł
Paweł przypomina nam, że miłość małżonków jest obrazem
miłości Chrystusa i kościoła – Boga i Jego ludu (Mówi o tym
List do Efezjan 5,27). Chrystus umiłował kościół nie dlatego, że
jest on społecznością doskonałych, pełną cnót i zalet,
pozbawioną wad, bo Kościół taki nie jest. Po prostu, z
niezrozumiałych dla nas powodów, Chrystus umiłował nas
grzeszników i wydał za nas samego siebie. Kocha kościół, który
odkupił swoją drogocenna krwią. Kocha nas bo, odkąd nas zbawił,
należymy do Niego Nie ma innego powodu. Tego rodzaju
miłość nie jest wytworem rozumowania i statystyki. Nie podlega
żadnej kalkulacji.
W Starym Testamencie Bóg przypominał Izraelitom:
Nie
dlatego, że jesteście liczniejsi niż wszystkie inne ludy,
przylgnął Pan do was i was wybrał, gdyż jesteście najmniej
liczni ze wszystkich ludów. Lecz w miłości swej ku wam (5 M
7,7-8). Nie ma innego powodu. Tego rodzaju miłość nie
jest wytworem rozumowania i statystyki.
Nie podlega żadnej kalkulacji.
Aniu,
Pawle, Bożym darem dla Was jest oblubieńcza miłość. Taka, która
nie jest wytworem rozumowania i statystyki. Miłość,
której cała wielkość zamyka się w prostym wyznaniu: Mój miły
jest mój, a ja jestem jego (Pnp 2,16).
To właśnie taka miłość, dzięki Bożej łasce
zakiełkowała w Waszych sercach. Strzeżcie jej, bo jest ona Waszym
wielkim skarbem. Niech wzrasta, dojrzewa i wydaje wspaniałe owoce.
Wasza wzajemna miłość jest czymś naprawdę wielkim,
ale dzisiaj Bóg chce dodać do niej coś jeszcze. Coś więcej. Coś
większego. Coś co Waszą miłość uświęci, wzmocni, podtrzyma.
Tym czymś, jest święty węzeł małżeńskiego
przymierza.
Jedno z najpiękniejszych kazań ślubnych w historii
Kościoła napisał na ślub swojej siostrzenicy Dietrich Bonhoeffer,
urodzony we Wrocławiu luterański pastor. Nie miał okazji go
wygłosić – jako zaprzysięgły wróg Hitlera i narodowego
socjalizmu siedział wtedy w wiezieniu. Sam był w tym czasie
zaręczony. Bonhoeffer pisał:
Małżeństwo
to coś więcej niż wasza wzajemna miłość. Ma ono wyższą
godność, ponieważ jest świętym nakazem Boga. Przez nie On chce
rozwijać ludzkość aż do końca czasów. W waszej miłości
widzicie tylko samych siebie na tym świecie, lecz w małżeństwie
jesteście ogniwem w łańcuchu pokoleń, które pojawiają się
dzięki Bogu, dzięki Niemu przechodzą do Jego chwały i które On
wzywa do swego Królestwa. W swojej miłości widzicie tylko niebo
waszego szczęścia, lecz w małżeństwie otrzymujecie zobowiązania
wobec świata i ludzkości. Wasza miłość jest waszą prywatną
własnością, lecz małżeństwo jest nie tylko czymś osobistym –
jest to pewien status, pewien urząd. Jak wysoko Bóg jest ponad
człowiekiem, tak świętość, prawa i obietnica małżeńska
wznoszą się ponad świętością, prawami i obietnicą miłości.
To nie wasza miłość podtrzymuje małżeństwo, lecz od
teraz małżeństwo podtrzymuje waszą miłość.
Doskonale pamiętam wrażenie, jakie zrobiły na mnie te
słowa wiele lat temu, kiedy przeczytałem je po raz pierwszy.
Aż do tej myślałem, że małżeństwo potrzebuje
miłości, żeby trwać.
A tymczasem okazuje się, że to przede wszystkim miłość
potrzebuje małżeństwa. Żeby trwać i rozkwitać. To nie wasza
miłość podtrzymuje małżeństwo, lecz od teraz małżeństwo
podtrzymuje waszą miłość.
Nic
tak dobrze nie służy miłości, jak małżeństwo. Zapewnia jej
równowagę i trwałość (...). Wyzwala z tyranii silnych, lecz
niedojrzałych uczuć (Larry Christenson). Wielka miłość to
nie jest WARUNEK udanego małżeństwa – to raczej jego OWOC.
A
zatem, dbajcie o Wasze małżeństwo, a Wasza miłość nigdy nie
osłabnie i nie ustanie. Nigdy nie zapominajcie o słowach
małżeńskiej przysięgi. Niech każde z Was zachowa w pamięci
przede wszystkim swoje własne zobowiązania. Niech każde z was
troszczy się raczej o to, co może i powinno dać swemu małżonkowi,
zamiast o to, czego ma prawo się od niego domagać. Bardziej
błogosławioną rzeczą jest dawać, aniżeli brać, jak nauczał
nasz Pan.
W
ten oto sposób Wasze małżeństwo potrzyma, umocni i rozpali Waszą
wzajemną miłość.
Pawle,
zatroszcz się przede wszystkim o to, aby kochać Anię jak Chrystus
Kościół. Nie uzależniaj swojej miłości od tego, jaką żoną
będzie Ania. Kochaj ją jak Chrystus kocha kościół – taką jaką
jest, ze wszystkimi jej słabościami, grzechami i ułomnościami.
Kochaj ją także wtedy, kiedy będzie cię ranić i zasmucać.
Pamiętaj: „Bóg zaś objawia swoją miłość ku nam przez to, że
kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami Chrystus za nas umarł””
Aniu,
kochaj swojego męża i bądź mu uległa zawsze. Nie pod warunkiem,
że jego miłość będzie doskonała. Nie będzie. Przyjmij go
takim, jaki jest ze wszystkimi jego wadami i przywarami. Kochaj go i
bądź mu uległa, nie dlatego, że jest doskonały. Jeśli jeszcze
tego nie widzisz, zapewniam cię, że doskonały nie jest. Kochaj go
i bądź mu uległa, bo jest twoim mężem.
Pamiętajcie,
że świat, w którym żyjemy jest Bożym światem. A zatem, rządzą
nim reguły ustanowione przez Boga. Stwórca miłości wie najlepiej,
czym jest miłość. Bóg, który ustanowił przymierze małżeńskie
wie najlepiej jak powinno wyglądać wasze małżeństwo. W Słowie
Bożym szukajcie mądrości. Ze Słowa Bożego uczcie się jak
chronić, podtrzymywać i odnawiać waszą miłość. Pamiętajcie,
że prawdziwa miłość nie jest podobna do infekcji, która pojawia
się i znika bez udziału waszej woli. Będziecie mieli na nią
większy wpływ, niż się powszechnie uważa. Miłość
nie jest afektem. Jest stałą i niezmienną wolą oddawania całego
siebie drugiej osobie. Pragnieniem zjednoczenia tak ścisłego, jak
to tylko możliwe. Możecie ją stłumić, albo podtrzymywać
i ciągle na nowo rozniecać. Dbajcie o Waszą miłość.
Pielęgnujcie ją. Znajdziecie na to swoje sposoby.
Pamiętajcie
o zobowiązaniach wobec Boga, kościoła i całej ludzkości.
Bonhoeffer przypomina nam: W
swojej miłości widzicie tylko niebo waszego szczęścia, lecz w
małżeństwie otrzymujecie zobowiązania wobec świata i ludzkości.
Wasza miłość jest waszą prywatną własnością, lecz małżeństwo
jest nie tylko czymś osobistym – jest to pewien status, pewien
urząd. Krótko mówiąc, ciesząc się sobą nie
zapominajcie o tym, że żyjecie dla innych. Spośród wszelkich
ludzkich wspólnot małżeństwo najbardziej przypomina wspólnotę
doskonała, jaką jest Trójca Święta. Trójjedynemu Bogu niczego
nie brakuje. Pełnię życia i chwały ma sam w sobie. Nie potrzebuje
nikogo i niczego. Podobnie małżeństwo jest doskonałą wspólnotą
dwojga osób: dwoje jednym ciałem. A jednak doskonała wspólnota
Trójcy nie żyje dla siebie: Bóg Ojciec stwarza nas, Chrystus nas
zbawia, a Duch Święty uświęca. Podobnie małżeństwo nie tylko
cieszy się swoją doskonała jednością. Małżonkowie pragną być
dla innych: zrodzić i wychować dzieci. Posłać je w świat.
Pomagać innym. Wzajemna miłość małżonków, podobnie jak
wzajemna miłość Osób Boskich wylewa się na zewnątrz.
Niech
tak właśnie będzie z Wami. Zgodnie z treścią skautowego
przyrzeczenia: Z Bożą pomocą uczyńcie wszystko,a by służyć:
Bogi, Kościołowi, bliźnim. Dobrze znacie te słowa: Starajcie
się uczynić świat odrobinę lepszym niż go zastaliście
(B-P).
Jeżeli
Bóg obdarzy Was dziećmi, wychowajcie je w posłuszeństwie
Chrystusowi. Niech Wasz dom będzie wypełniony Słowem Bożym i
modlitwą. Niech będzie oazą gościnności, życzliwości i zachęty
dla Waszych braci w Chrystusie. Niech owoce Waszej pracy służą nie
tylko Wam. Wspierajcie w potrzebach Waszych braci. Uczcie się
dzielić chlebem i radością, ze wszystkimi.
Bądźcie
wdzięczni za wszystko. Bogu, sobie nawzajem, innym ludziom.
Pamiętajcie: Tylko ten, kto dziękuje za rzeczy małe, ma prawo
oczekiwać również rzeczy wielkich.
Pawle,
pamiętaj, że to Ty jesteś głową swojej żony i całej rodziny. W
twoje ręce Bóg powierzył władzę, ale też na Twój kark złożył
pełną odpowiedzialność. Materialna i duchowa pomyślność Ani
zależeć będzie przede wszystkim od ciebie. Dbaj o nią, aby mogła
wzrastać w swej wierze, w oddaniu Chrystusowi i tobie. Kochaj ją
pomimo jej upadków i niedociągnięć. Kochaj ją, bo jest
najcenniejszym człowiekiem w twoim życiu. Bądź gotów oddać dla
niej życie. Brzmi to górnolotnie, ale realizuje się w całkiem
przyziemny sposób: Nigdy nie zaniedbuj Ani. Nigdy nie zapominaj o
ciepłym słowie i czułym geście. Nie żałuj czasu na długie
rozmowy. Zawsze okazuj jej wiele czułości, nawet wtedy, kiedy
jesteś zmęczony i na nic nie masz ochoty. Zadbaj o to, aby czasami
mogła odpocząć od swoich codziennych obowiązków. Spraw, niech
zawsze czuje się otoczona troską, kochana i podziwiana, jako
kobieta.
Aniu,
wspieraj Pawła w jego pracy i powołaniu najlepiej, jak potrafisz.
Pamiętaj, że odtąd macie jedno wspólne powołanie. Twoim
powołaniem jest być dla Pawła odpowiednią pomocą we wszystkim,
do czego powołał go Bóg. Wspieraj go. Nigdy go nie zniechęcaj.
Przygotuj się na to, że nie zawsze będzie ci okazywał swoją
miłość w doskonały sposób, zwłaszcza kiedy będzie zmęczony
wracał z pracy do domu późnym wieczorem. Nie zniechęcaj się.
Bądź mu wierna w małych i wielkich sprawach. Pozwól mu cieszyć
się tobą. Zadbaj o atmosferę w Waszym domu, tak na zawsze pozostał
miejscem, do którego po prostu chce się wracać. Zrób to w sposób,
w jaki tylko kobieta potrafi to zrobić.
Szanujcie
też nawzajem Waszą wolność. Małżeństwo to jedność, ale bez
utraty indywidualności. Pozwólcie, że znowu odwołam się do tego,
co widzimy w Trójjedynym Bogu: doskonała jedność, doskonała
wolność każdej z Boskich Osób. Pisząc o małżeństwie pięknie
wyraził to w swoim wierszu libański poeta Khalil
Gibran:
Kochajcie
się wzajemnie, tylko nie róbcie z miłości okowów.
(...)
Śpiewajcie
i tańczcie razem; bądźcie radośni;
lecz
pozwólcie jedno drugiemu na samotność,
Tak
jak struny lutni są samotne, choć drżą tą samą muzyką.
(...)
Albowiem
kolumny świątyni stoją oddzielnie,
A
dąb i cyprys nie rosną jeden w cieniu drugiego.
Jeszcze
jedno: Małżeństwo to nie jest prosta sprawa. To wielkie wyzwanie.
Czasami trudno Wam będzie ze sobą wytrzymać. Jak mawiał Churchil:
„Obiecuję Wam krew, znój, pot i łzy”. Potraktujcie to jako
kolejną próbę. Kolejną sprawność do zdobycia. Właśnie wtedy
patrzcie na Chrystusa! W Nim szukajcie rozwiązania wszystkich
waszych małżeńskich problemów, odpowiedzi na wszystkie trudne
pytania. W Jego Słowie poszukujcie mądrości. Nie szukajcie dróg
na skróty, cudownych recept i tanich rozwiązań. Nie dawajcie wiary
tym, którzy obiecują cudowną przemianę waszego małżeństwa i
koniec wszelkich kłopotów w trzy dni, albo zwrot pieniędzy.
Prawdziwa miłość to codzienne umieranie dla grzechu, zapieranie
się siebie, naśladowanie Chrystusa. To jest wąska droga, która w
ostateczności prowadzi do radości i chwały!
Cieszcie
się sobą, szanujcie czas, który możecie razem spędzić, radujcie
się swoją bliskością, rozkoszujcie się nią. Przeżywajcie Wasze
małżeństwo jako wspaniałą przygodę, daleką podróż, w którą
dziś zabiera Was Wasz opiekun i przewodnik – Jezus Chrystus.
Pamiętajcie
też, że małżeństwo jest jak gazeta: tytuł może istnieć na
rynku nie wiadomo ile lat, a i tak codziennie trzeba przygotować
nowe wydanie i wydrukować tak, żeby się podobało (Rafał Ziemkiewicz).
Amen.