Rok
temu, przeżywszy zaledwie 18 lat, zmarł Dawid. Pożegnaliśmy go z
nadzieją, że pewnego dnia spotkamy się znowu – tym razem w domu
naszego Ojca w niebie. Nadzieja nasza opiera się nie na ludzkich
tęsknotach i marzeniach, ale na niewzruszonych obietnicach Bożych,
które On sam dał nam w swoim Słowie. W 8 rozdziale listu do
Rzymian czytamy bowiem, że Bóg, który Jezusa Chrystusa z
martwych wzbudził, ożywi i nasze śmiertelne ciała. Pouczeni
Słowem Bożym wierzymy niezłomnie, że my którzy umieramy z
Chrystusem, z Nim również żyć będziemy (Rz 6,8).
Rok
temu zgromadziliśmy się pogrążeni w smutku. Wierzyliśmy jednak,
że Bóg wszelkiej pociechy jest pośród nas. Dzięki Niemu ból nie
zamienił się w rozpacz. Płakaliśmy po wielkiej stracie jaką jest
śmierć naszego brata, pocieszając się nawzajem słowami proroka
Izajasza, u którego czytamy, że Wszechmocny Pan zniszczy śmierć
na wieki i zetrze łzę z każdego oblicza (Iz 25,8).
Zarówno
wtedy, jak i dzisiaj pociechę niesie nam wiara w to, że dla Dawida
czas cierpień i trosk minął raz na zawsze. Wierzymy, że dzięki
wierze w Chrystusa, odziany w płaszcz Jego sprawiedliwości, stanął
u wrót nieba i usłyszał zaproszenie: Sługo dobry i wierny –
wejdź do radości Pana swego (Mt 25,24).
Wierzymy,
że Dawid nie potrzebuje już naszych modlitw, pociechy, zachęty,
ani pouczenia. Każdej z tych rzeczy potrzebujemy my. Dlatego, po
roku, wracam do kazania, które miałem zaszczyt wygłosić na
pogrzebie Dawida:
Kazanie na pogrzeb Dawida
Kazanie na pogrzeb Dawida
Teraz,
o Panie, pozwól odejść swemu słudze w pokoju, według słowa
Twojego,
Bo
moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec
wszystkich narodów:
Światło
na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela.
(Łk
1, 29-32)
Słowa
te wypowiada starzec Symeon. Człowiek, który oczekiwał pociechy
Izraela (Łk 2,25). Duch święty objawił, mu że nie ujrzy
śmierci dopóki na własne oczy nie ujrzy obiecanego Mesjasza. Tego
dnia spotkał, na progu świątyni Marię i Józefa z Dzieciątkiem.
Rozpoznał. Oczyma wiary dostrzegł, to co niewidzialne. Zobaczywszy
Chrystusa mówi: moje oczy ujrzały Twoje zbawienie.
Słowa
te od wieków żyją swoim własnym życiem, jako liturgiczna
modlitwa przed snem (kompleta), modlitwa człowieka gotowego na
śmierć, gotowego na spotkanie z Panem. Od wieków tymi słowami
Kościół modli się wraz ze starcem Symeonem.
Trudno
porównywać naszego zmarłego przyjaciela do Symeona. Nie był
starcem. Stanął zaledwie na progu dorosłego życia. Śmierć
człowieka wiary w podeszłym wieku – takich ludzi Stary Testament
nazywa pięknie „sytymi dni” - nadal pozostaje bolesną rozłąką.
Nie rodzi jednak tak przejmującego bólu. Łatwiej pogodzić się ze
śmiercią człowieka widząc ukończone dzieło jego życia.
Wspominając
Dawida nie sposób nie myśleć o przedwczesnej, budzącej sprzeciw
śmierci:
Kim
byłby, gdyby przeżył jeszcze siedemdziesiąt lat?
Co
by osiągnął?
Ile
powodów do dumy i radości dostarczyłby swoim bliskim?
Jakim
byłby ojcem, mężem, dziadkiem?
Czy
byłby pastorem, politykiem, nauczycielem, czy biznesmenem?
Jakie
przysługi oddałby Kościołowi, Ojczyźnie, bliźnim?
A
jednak, istnieje wspólny mianownik pomiędzy starcem Symeonem i
młodzieńcem Dawidem. Dawid, podobnie jak Symeon, mógł odejść w
pokoju: jego oczy ujrzały Boże zbawienie. Rozpoznał w sobie
grzesznika, w Chrystusie Zbawiciela, w Jego odkupieńczej śmierci
źródło jedynej nadziei.
Krótki,
ale zwycięski bieg ukończył.
Dla
siebie - zyskał życie wieczne.
Innym
– mogę o tym zaświadczyć jako pastor, jako instruktor harcerski,
jako gość w rodzinnym domu Dawida – pokazał, to co sam zobaczył:
zbawienie, które Bóg przygotował wobec wszystkich narodów
Dzisiaj
mamy prawo wołać do Boga z bólem serca pytając: Dlaczego?!
Przyjdzie
dzień, że poznamy odpowiedź.
Ale
już dziś oczyma wiary widzimy, że życie i śmierć naszego
przyjaciela nie były bezowocne.
Oby
każdy z nas, mając w naszym zmarłym bracie tak niezwykły wzór
wiary, mógł dzisiaj przed snem stanąć przed Bogiem i powtórzyć:
Tak,
Panie, ja też jestem gotów. Tobie zaufałem, Ty mnie zbawiłeś.
Dałeś mi wiarę, przebaczenie grzechów i nowe życie. Teraz, o
Panie, pozwól odejść swemu słudze w pokoju, według słowa
Twojego, Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował
wobec wszystkich narodów:
Światło
na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela.
Pomódlmy
się:
- Łaskawy i miłosierny Boże, dziękujemy Ci za naszego brata Dawida. Za to, że temu, który jak każdy z nas był zgubionym grzesznikiem, okazałeś swoją łaską. Dziękujemy za wiarę, którą mu dałeś, za nowe życie i przebaczenie grzechów w Chrystusie, a także za świadectwo wiary i wytrwałości, które złożył, zwłaszcza w trudnym czasie choroby i cierpienia. Dziękujemy za radość jaką przez całe swoje krótkie życie wnosił do domu swoich rodziców, za całe dobro jakie wyświadczył innym ludziom
- Dobry Boże, dziękujemy Ci za rodziców Dawida, za Ewę i Bogumiła, a także za jego siostrę Sarę i brata Filipa. Dziękujemy, że dałeś Dawidowi w dniach jego ziemskiego życia dom pełen wiary i miłości, rodziców którzy otoczyli go troską, byli dla niego wzorem i zachętą w jego podążaniu za Chrystusem, siostrę i brata, którzy byli mu bliscy. Dziękujemy za pełen miłości trud opieki nad Dawidem w czasie choroby, za to że w tych ciężkich chwilach mógł zawsze liczyć na bliskość tych, których najbardziej kochał.
- Dziękujemy, że dałeś Dawidowi przyjaciół, którzy byli z nim w dobrych i złych chwilach, wspierając go w trudnym czasie choroby i cierpienia
- Łaskawy Panie, prosimy pokornie, pociesz tych, którzy płaczą po śmierci Dawida, w szczególności prosimy o jego mamę, tatę siostrę i brata. Umocnij ich serca, otrzyj łzy z ich oczu
- Spraw Panie, aby pamięć o naszym bracie, była dla nas zachętą do wiary i wytrwałości. Daj Panie, każdemu z nas tu obecnych przeżyć nasze dni w wierze, a kiedy wypełnią się nasze dni, daj nam dobrą śmierć, abyśmy pojednani z Tobą przez krew Chrystusa, z Chrystusem umarli, aby żyć z Nim na wieki